Ciężko być chociaż przez chwilę głodnym w kraju, gdzie z każdej strony zatłoczonej ulicy dochodzą do Ciebie zapachy przeróżnych, lokalnych przysmaków. Małe i sprytnie zbudowane stoiska, najczęściej zamocowane do ramy roweru. Szybko i sprawnie można przemieścić restaurację w inne miejsce pełne kolejnych łasuchów. Street food był jednym z głównych celów mojego wyjazdu – spróbować tego, co jedzą mieszkańcy, skosztować przekąsek przygotowanych przez ulicznych kucharzy, którzy z zaciekawieniem wypatrują reakcji klientów na smak ich dania. Zazwyczaj nie do końca wiadomo co będziemy jedli. W mniej uczęszczanych przez turystów punktach sprzedawcy nie mówią po angielsku, a w wypisanym na tekturze menu łatwiej dostrzec orientalne ornamenty, niż nazwy dań 🙂
Oryginalny pad thai – dla niego przejechałam tyle tysięcy kilometrów! |
Mango Sticky Rice – pyszny słodki deser z białego ryżu z mleczkiem kokosowym i świeżego mango. |
Khanom Buang – chrupiące naleśniki ze słodką pianką (dla mnie miała smak topionego marshmallow) i kolorowym kokosem |
Szaszłyki z kurczaka z orzechowym sosem satay |
Khao Soi Gai – drobiowy wywar z czerwoną pastą curry i mlekiem kokosowym, serwowany z chrupiącym jajecznym makaronem, marynowaną kapustą i limonką. |
Im więcej Pad Thai tym lepiej! |
Kimchi Soup – zupa z kapusty kimchi, zapożyczona z kuchni koreańskiej. Ostra i bardzo aromatyczna, serwowana z wołowiną i tofu. |
Dobra rybka nie jest zła! A taka serwowana w pływającej restauracji na jeziorze Rajjaprapha jest najlepsza 🙂 |
Pikantne kimchi z miękkim tofu. |
Tom Kha Talay – ostra zupa z owocami morza, mleczkiem kokosowym, sokiem cytrynowym, świeżo startym korzeniem imbiru oraz trawą cytrynową. |
Od prawej: bułeczki Bao przyrządzane na parze, ze słodkim nadzieniem i pierożki Dim Sum z farszem z kraba. |
Krabowe Dim Sum |
Spring Rolls – z kiełkami soi, marchewką i grzybkami shiitake, owinięte w papier ryżowy |
Świeże egzotyczne owoce 🙂 |
Wszystko prosto z grilla |
Ruchome stoisko ze smażącymi się mięsnymi smakołykami. |
Słodkie khanom buang czekają na kolejnych łasuchów 🙂 |
Do wyboru, do koloru 🙂 |
Grillowane krewetki, homary, drób i warzywa
A na deser tajskie lody przygotowywane z wybranych przez Was składników na bardzo zimnej, oszronionej płycie. Ja wybrałam mleko, banana i białą czekoladę 🙂
|
Moje tajskie przepisy:
18 komentarzy
Ojacie Jakie zdjęcia! Przepysznie tam miałaś!
🙂
Same pyszności, zazdroszczę 😉 przygotowywanue lodów w ten sposób obserwuję od jakiegoś czasu na IG, super sprawa, maszynki nie trzeba i w każdej chwili dowolny smak można mieć…. tylko taką płytę trza dorwać 😀
Fakt, ciężko taką zorganizować. Ale coraz więcej otwiera się lodziarni tego typu 🙂
Tyle smakołyków pokazałaś, że może to spowodować lekki zawrót głowy. Wszystko apetyczne:)
trudno się nie zgodzić 🙂
Zazdroszczę…
🙂
wyglądają ciekawie 🙂 zawsze mnie zastanawiało, że tak wizualnie u nich nie wszystko do siebie na talerzu pasuje, a jednak smakuje 🙂
to prawda!
aż się zaśliniłam na widok tych cudownych dań na zdjęciach 🙂 zazdroszczę takiej podróży!
to był zdecydowanie pyszny wyjazd!
Ojejciu! Spróbowałam bym z chęcią wszystkich tych przysmaków! Nawet teraz <3
gorąco polecam – najpiękniejsze miejsce z najlepszą kuchnią!
Oj tak! Tajska kuchnia to jedna z moich ulubionych! Niesamowite bogactwo smaków i aromatów. Codziennie można odkrywać coś nowego. Twoje zdjęcia obudziły bardzo miłe (i smaczne) wspomnienia. 🙂
Zgadzam się z Tobą w 100% ! Cieszę się bardzo 😉
O jej nie wiemy co byśmy chciały spróbować najpierw bo wszystko wygląda genialnie i apetycznie 😀 Ale chyba desery poszłyby w pierwszej kolejności 🙂
Desery były obłędne! Zresztą tam samo jak wszystkie pozostałe dania 🙂