Dla niektórych były zmorą dzieciństwa – dodatkiem do ziemniaczków i kotlecika. Wiem, bo sama zaliczałam się do tej grupy ; ) Zdecydowanie zmieniłam zdanie, kiedy zaczęłam wykorzystywać to warzywo w swojej kuchni. Zyskały moje zainteresowanie zarówno ze względu na smak, jak i na właściwości. Ich kolor wynika z antocyjanów (obecnych również w czerwonym winie) czyli barwników, które pozytywnie wpływają na układ krwionośny i odpornościowy.
Pod postacią kremu są wyśmienite, zaś w połączeniu z aromatycznymi dodatkami uzyskują genialny smak i rozgrzewającą moc!
Ingredients
- ok. 350g buraków /3 duże/
- 400ml mleka kokosowego /duża puszka/
- 1 ząbek czosnku
- 1-2 cm świeżego imbiru /dostosujcie ilość do własnych upodobać - imbir rozgrzewa 🙂 /
- 1 szklanka bulionu /szklanka wody + 1 kostka rosołowa/
- olej kokosowy /3 czubate łyżeczki/
- 1 łyżka soku z limonki
- pieprz, sól, chilli
- Dodatki:
- świeża mięta
- upieczone plasterki buraka
- upieczone plasterki marchewki z cynamonem i brązowym cukrem
Instructions
Buraki dokładnie umyć i owinąć folią aluminiową (nie obierać). Piec przez 1 godzinę w 200 stopniach. Odczekać aż ostygną, odciąć końce, a pozostałość pokroić na mniejsze kawałki - u mnie były to plasterki. Kilka z nich można zostawić do udekorowania kremu.
W garnku o grubym dnie rozgrzać olej i podsmażyć na nim posiekany imbir i czosnek. Dorzucić buraki. Wlać mleko kokosowe i bulion. Dodać szczyptę chilli i sok z limonki. Odczekać aż zacznie wrzeć i gotować ok. 15 minut.
Dokładnie zmiksować - od tego będzie zależała aksamitność kremu. U mnie trwało to ok. 8 minut - ale było warto ! Doprawić solą, pieprzem wedle uznania.
Plasterki marchewki można dorzucić do piekarnika podczas pieczenia buraków. Ułożyć na papierze do pieczenia, skropić oliwą i oprószyć brązowym cukrem i cynamonem. Piec ok. 10 minut.
Szybko pojawia się na talerzu, ale jeszcze szybciej z niego znika – przekonajcie się sami !